sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 13.

*oczami Ady* 

Z: zemdlała, nie mam pojęcia co się stało, wstała z łóżka i od razu opadła na podłogę - krzyczał rozpłakany Zayn.
Ad: Harry dzwoń po pogotowie! szybko! a ty tak nie stój tylko chodź do niej!

Byłam przerażona, widziałam już nie raz jak zabierało ją pogotowie . Zawsze wychodząc po kilku dniach ze szpitala, mówiła, że to zwykłe przemęczenie, ale po każdym takim pobycie była coraz bardziej zamknięta w sobie. Wbiegłaś z Zaynem do pokoju, on ją położył na łóżku i trzymał cały czas za rękę, był jaszcze bardziej przerażony niż ja za pierwszym razem. Nie chciałam go niepokoić, że to już kiedyś się zdarzało.


*oczami Zayna*

Pogotowie przyjechało w miarę szybko, chłopacy na dole nie wiedzieli kompletnie o co chodzi, zaczęli coś krzyczeć, aż w końcu kazałem Harremu zejść na dół, bo ja nie chciałem zostawić Antonelli samej. To było okropne, jak widziałeś, że twojej ukochanej osobie się coś dzieje. Przybyli do pokoju, od razu zabrali się za mierzenie ciśnienia, pulsu itd. Kazali wyjść z pokoju, podłączyli ją do kroplówki i zaczęli wypytywać czy coś wczoraj piła, czy się niczym nie zatruła, czy na nic nie choruje. Ja tylko wiedziałem, że wczoraj oboje dużo wypiliśmy. Zabrali ją do karetki i do najbliższego szpitala. Szybko zabrałem Liama, bo on najmniej pił i pojechaliśmy w kierunku Londynu. Całą drogę się nie odzywałem, nie mogłem wydobyć z siebie słowa, byłem w szoku. Jak zapytali mnie czy na coś choruje zdałem sobie sprawę, że bardzo mało ją znam.

*oczami Antonelli*

Obudziłam się w szpitalu. Obok mnie był już mój lekarz. Wiedziałam, że znowu zapomniałam o mojej chorobie, o której nikt nie wie.
l: znowu się nie oszczędzasz, zdajesz sobie jaka to jest poważna choroba? to nie jest zwykłe przeziębienie ona jest śmiertelna!
An: chcę żyć normalnie, a nie jak osoba, która może umrzeć. każdy kiedyś umiera, na pana też przyjdzie czas, a to, że na mnie wcześniej to już nie pana problem.
l: jestem twoim lekarzem i moim zadaniem jest tobie pomóc, tak przysięgałem.
An: niech pan nie mówi nikomu o moim stanie.
l: jak zwykle i tak będziesz musiała to komuś w końcu powiedzieć, może na przykład dzisiaj temu chłopakowi, co siedzi na zewnątrz?
An: jemu na pewno nie. niech Pan go przyprowadzi.
l: dobrze, ale i tak tu zostaniesz przez tydzień - lekarz wyszedł od ciebie i zwrócił się do mulata siedzącego na korytarzu - może pan wejść.
Z: cześć słoneczko! napędziłaś nam wszystkim stracha. jak się czujesz?
An: dobrze, już lepiej, to tylko zwykłe przemęczenie, poleżę tu trochę , uzupełnią witaminy i wyjdę stąd.
Z: to ja będę codziennie cię odwiedzać. potrzebujesz może czegoś?
An: mógłbyś mi kupić jakieś owoce? ja potem ci oddam pieniądze.
Z: nawet nie myśl o oddawaniu, pieniędzy jednak jesteśmy razem. wiesz, że cię kocham, znam cię krótko, ale jesteś wyjątkowa, nawet jutro mógłbym się z tobą ożenić.
An: jesteś taki uroczy, myślę, że o tym jeszcze czas zadecydować.
W czasie waszej rozmowy do twojej sali wszedł twój brat. A Zayn stwierdził, że pójdzie po te zakupy.
T: który raz w tym roku tu lądujesz?
An: szósty.
T: a mamy lipiec, to średnio prawie co miesiąc. zdajesz sobie, że jest coś nie tak.
An: tak nawet wiem co, tylko nie mów rodzicom, tym bardziej Zaynowi i komu kolwiek.
T: przysięgam, a teraz mów.
An: od roku mam białaczkę.
T:....
An: czemu nic nie mówisz?! ja z tego wyjdę! 
T: po prostu w to nie wierzę, jak to? zawsze byłaś zdrowa? czemu nikt o tym nie wie? przecież możesz umrzeć!
An: nie krzycz, proszę cię, to nic nie pomoże. nie chcę aby się nade mną użalali.
T: ale on cię kocha, on za tobą mógłby skoczyć w ogień, nie rozumiesz tego? zasługuje na odrobinę szczerości.
An: jeśli wyniki będą bardzo złe to mu powiem, ale jak na razie wszystko jest okej. nic mi nie zagraża.
T: zrobisz, jak ze chcesz,ale masz miesiąc i mówię o wszystkim rodzicom, oni też zasługują na szczerość, to oni cię wychowywali, to oni w nocy wstawali jak płakałaś, to oni się cały czas o ciebie martwią.
An: dobrze w ciągu miesiąca o wszystkim się wszyscy dowiedzą. ale daj mi ten miesiąc pożyć pełnią życia jak dotąd żyłam, na razie nie umieram.
T: mam nadzieję, że nie umierasz. ja teraz idę bo muszę to przemyśleć, a z resztą jestem z Haną umówionym, ma dziś wizytę, nie mówiłem ci, ale będziemy rodzicami.
An: tak się cieszę, gratulację braciszku.
Z: z czego się cieszymy?
An; mój starszy braciszek, będzie tatusiem!
Z: stary, nie chwaliłeś się, gratulacje.
T: chcieliśmy poczekać z tym wszystkim do pierwszej wizyty i tak jakoś wyszło, że się wygadałem. dobra ja uciekam, cześć siostrzyczko i się trzymaj!
An: dobrze, ucałuj Hanę.
Z: no to co robimy?
An: Zayn, jak wyjdę ze szpitala wyjedźmy gdzieś razem, Hiszpania, Stany Zjednoczone, Chorwacja, Włochy gdziekolwiek.
Z: dobrze, a może to być dla ciebie niespodzianką.
An: niech będzie, a teraz pozwól, że się zdrzemnę, bo jakoś zmęczona jestem po tej nocy.
Z: słodkich snów i wieczorem wpadnę słoneczko.
An: cześć - pocałowaliście się namiętnie na pożegnanie.
Jednak nie poszłaś spać tylko po chwili przyszedł lekarz.
l: powiedziałaś komuś?
An: tak, brat wie o wszystkim.
l: dzisiaj porobimy wszystkie badania, ale nie obiecuję ci, że twoje życie się nie zmieni, bo zdaje się, że jest gorzej.
An: pożyjemy zobaczymy, raczej w ciągu miesiąca nie umrę.


_________

z jednodniowym opóźnieniem, ale jest! akcja się rozwija, ale jeszcze daleka droga, do pełnego szczęścia Antonelli. xoxo

piątek, 25 stycznia 2013

Rozdział 12.

Obudziliście się rano w sypialni Zayna, kompletnie nie wiedząc jak się tam znaleźliście, o dziwo byliście ubrani. Pomyślałaś, że zapewne sami wróciliście na imprezę, a potem poszliście spać jak przyzwoici ludzie. Wstając z łóżka nadepnęłaś na śpiącego jeszcze Nialla, Zayn jedynie zaczął się śmiać.

Z: chłopak miał szczęście, że w nocy się nie pieprzyliśmy.
An: nawet nie żartuj sobie.
Z: przepraszam, wybaczysz?
An: już wybaczyłam kocie.
Z: jak idziesz na dół to uważaj na tych biednych skacowanych ludzi.
An: co mnie inni obchodzą też mam kaca , idę po wodę. też chcesz?
Z: tak, ale weź jej dużo.

Schodząc na dół potykałaś się o puste butelki, zastanawiał cię fakt jak dużo płacili ekipie sprzątającej za ogarnięcie takiego bałaganu, bo wątpiłaś w to, że oni sami to sprzątają. Wzięłaś wodę. Wychodząc z kuchni natknęłaś się na Louisa. 

Lou: dobra teraz mamy czas pogadać na trzeźwo.
An: mam się bać.
Lou: nie, no przecież cię nie zgwałcę, Zayn jest dla mnie jak brat, a na dodatek mam dziewczynę.
An: dobra uspokoiłeś mnie, tylko powiedz o czym chcesz ze mną pogadać.
Lou: tak naprawdę o niczym, taki żart.
An: rozumiem, że masz ogromne poczucie humoru.
Lou: no jednak to ja jestem tym wesołkiem.
An: z reguł najstarszy jest najmądrzejszy i najdojrzalszy u was to chyba odwrotnie
Lou: po trochu, może Harry miał najlepsze oceny w szkole, ale to Liam o nas dba, Harry woli flirtować, Zayn ma swój świat, czyli ciebie, a Niall czeka na księżniczkę z z Disneya.
An: kiedyś się doczeka, a co do Harrego, on jest stały w uczuciach?
Lou: miał kilka dziewczyn, ale ta cała Ada to chyba coś poważnego.
An: mam nadzieję, że nie zranią się nawzajem.
Lou: czemu?
An: Ada lubi sobie poromansować, chociaż odkąd byliście w X-factorze to powtarzała, że Harry będzie jej mężem.
Lou: ach.. te nasze fanki są kochane.
An: tak, tak, nie łudź się, że nią byłam.
Lou: a nie?
An: nie, lubiłam, lubię jak śpiewacie, ale ja nie mam jakiegoś ukochanego zespołu.
Lou: teraz to masz ukochanego piosenkarza.
An: słodki jesteś, a i zespól ulubiony teraz też mam.
Lou: dobra, dobra już mnie tak nie chwal.
An: idę, bo Zayn czeka na wodę.
Lou: a może wiesz gdzie nasz Niall?
An: tak u nas w sypialni.
Lou: bo tak jakby z El pomyliliśmy sypialnie i u niego spaliśmy.
An: trzeba było tyle pić?
Lou: uwierz, że ty i Zayn byliście bardziej napici
An: możliwe, bo nie pamiętam jak wróciliśmy na imprezę.
Lou: właśnie gdzie byliście?
An: nasz słodka tajemnica.
Lou: dobra rozumiem

Po tej rozmowie stwierdziłaś, że Louis to naprawdę fajny chłopak. Wróciwszy do sypialni znowu potknęłaś się o Nialla, ale tym razem się wywaliłaś budząc go. 

N: nie dość, że pół nocy się pieprzyliście przy mnie, kłóciłem się z wami abyście się ubrali to jeszcze mnie budzicie na kacu.
Z: no widzisz nasz mały, słodki Irlandczyk nie miał szczęścia i był tego świadkiem.
An: to nie jest fajna sytuacja.
N: uwierz mi, wy się świetnie bawiliście, ale ja jako świadek to już nigdy więcej.
Z: no ewentualnie kiedyś na naszym ślubie  razem z resztą chłopaków no i Tomem, bo to ona nas poznał.
N: dosyć tych słodkości, wstajemy, jemy i sprzątamy, a potem trzeba się wyleczyć.
Z: tak, na kaca najlepsza jest praca.
An: to wy sami to sprzątacie?
N: tak, bo po ostatniej imprezie ekipa sprzątające stwierdziła, że się tego nie podejmie.
Z: dobra, dobra idź, budzić ludzi, a potem pomyślimy, trzeba się ich pozbyć.
N: a wy co?
Z: my zajmiemy się sobą, chyba, że znowu chcesz być świadkiem?
N: dzięki, ale nie.

Jak Niall wychodził ty próbowałaś się wyrwać z objęć Zayna. Gdy tylko wstałaś, zaszumiało ci w głowie i zaczęło ci się w niej kręcić. Uszłaś kawałek, bo stwierdziłaś, że to od wczorajszego pijaństwa. Przeliczyłaś się, po chwili osunęłaś się na ziemie. Zayn wpadł w panikę. Zaczął tobą lekko potrząsać, ale to nic nie dawało. Wybiegł z pokoju i poleciał obok, a tam zastał nie najmilszy widok. Dookoła pełno spermy i kochającego się Harrego z Adą.

Z: Anto! chodźcie! - krzyczał załamanym głosem mając łzy w oczach.
H: uspokój się!
Ad: co Anto?

___________

to już zajawki głównego wydarzenia, ale do pełnego rozkręcenia akcji to dopiero daleka droga. jak zawsze co piątek nowy rozdział, czasami trochę częściej. pisałam ten rozdział przy TMH i UAN, jak teraz leci More Than This to chce mi się płakać, że oni tyle osiągnęli. xoxo

piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział 11.

Byłaś już gotowa, ubrana w to: http://www.polyvore.com/cgi/set?id=69204350 , uczesana i pomalowana, teraz tylko czekałaś aż Zayn po ciebie przyjedzie. W mieszkaniu byłaś już sama, bo Harry zdążył przyjechać po Adę. Wybiła piąta, a jego dalej nie było. Wyczekiwałaś w oknie i przechodziły cię czarne myśli, nawet nie zauważyłaś, że pod twoją kamienicę przyjechał czarny mercedes, a z niego wysiadł niezły przystojniak, który po chwili zaczął trąbić, wtedy się ocknęłaś, że Zayn jest cały i czekasz już na ciebie na dole. Sięgnęłaś jeszcze po czarną marynarkę i swoją torebkę. Zakluczyłaś drzwi i udałaś się schodami na dół. Tam czekał na ciebie Zayn opart o samochód, z założonymi rękoma, ubrany w czarne rurki i białą koszulę. Wyglądał jak bóg świata i seksu. Miałaś ochotę aby go przelecieć, teraz, zaraz, tu.

- cześć piękny - powiedziałaś z uśmiechem na twarzy
- odezwała się ta brzydka.
- rzeczywiście ty sam siebie kochasz i uwielbiasz.
- ale lubię też ciebie, ba nawet kocham - pocałował cię tuż za uchem w okolicach twojego tatuażu http://data.whicdn.com/images/34633263/19a_large.jpg

Wsiedliście do samochodu, długo jechaliście w milczeniu, aż w końcu Zayn zatrzymał się w lesie, zgasił samochód i patrzył na ciebie z pożądaniem. Wyczułaś jego intencje, no i odbył się wasz stosunek. Po nim lekko się ogarnęliście i ruszyliście dalej.

- wiesz, że jesteś niesamowita?
- wiem, powtarzałeś mi to już nie raz, a teraz skup się n drodze, bo jesteśmy spóźnieni.
- ale warto się spóźniać z takich przyczyn - złapał twoją dłoń i przyciągnął w kierunku ust, a następnie cmoknął ją.
- z takiego powodu, to zależy z kim, ale jeśli chodzi o ciebie to warto.


Przyjechaliście na miejsce, w okolicach domku było pełno samochodów, a nad jeziorem znajdowało się pełno ludzi. Wysiadając z samochodu w waszym kierunku podeszła grupka znajomych Zayna, przedstawił ci ich. Wydawali się bardzo mili. Następnie poszliście w kierunku domku, by w pokoju Zayna zostawić zbędne rzeczy. Potem to już tylko ruszyliście w kierunku plaży i całego zbiorowiska ludzi. Wypiliście trochę i poszliście tańczyć, o dziwo Zayn był dobrym tancerzem, a na poprzedniej imprezie mówił, że nie najlepiej tańczy. Wypiliście kolejne drinki i poszliście bawić się w samotności gdzieś w głębi lasu. Oczywiście wzieliście jedną butelkę whisky ze sobą i popijaliście ją nawzajem, błądząc w ciemności po lesie znaleźliście się znowu nad jeziorem tylko, że w zupełnie innej części. Usiedliście na małym pomoście i zaczęliście się całować.


- najlepsze co mnie mogło w życiu spotkać, to bycie z tobą - objął cię swoim ramieniem i ci to powiedział patrząc prosto w oczy.
- wyjąłeś mi to z ust. nigdy w życiu nie byłam tak szczęśliwa.
- a mogę sprawić, że będziesz jeszcze szczęśliwsza?
- jasne, ty zawsze możesz to robić.





Uśmiechnął się łobuzersko i popchnął cię do wody, na szczęście nie było za głęboko, woda sięgała ci do piersi. Chciałaś się odwdzięczyć Zaynowi i pociągnęłaś go za sobą, zaczęliście się wydurniać, ale nagle przeszliście do bardzo namiętnego pocałunku, który się skończył tym, że wasze ciuchy lądowały na brzegu. Byliście całkiem nadzy. Wiedziałaś, że Zayn boi się pływać, więc specjalnie odpłynęłaś mu na kilka metrów, był strasznie niecierpliwy i popłynął w twoim kierunku przełamując swój strach. Pływaliście tak jeszcze po tej wodzie, aż znaleźliście się znowu tam gdzie jest płytko i się zaczęła powtórka z samochodu. Już sama nie wiedziałaś kiedy byłaś tak szczęśliwa i spełniona.

______

wyjątkowo szybko kolejny rozdział ;* mam tyle pomysłów, ale muszę je powoli realizować, uciekam farbować włosy xoxo

czwartek, 17 stycznia 2013

Rozdział 10.

Na dole stali chłopacy, Louis patrzył się na ciebie jakby cię widział pierwszy raz, ale on poznając ciebie mógł nie kojarzyć rzeczywistości. Niall szukał czegoś w lodówce, a Liam z Harrym stali jak wryci, bo nie wierzyli, że Zayn sobie kogoś znalazł.

Lou: ej stary, a skąd bierzesz takie dupy - Harry pociągnął go z łokcia w brzuch - sorry takie dziewczyny.
Z: jakbyś tyle nie pił to byś wiedział.
Lou: kiedy niby?
H: ostatnia impreza u nas.
Lou: to ta po której El się do mnie nie odzywa?
all: yes.
An: już się nagadaliście?
H: ano tak, cały czas tu jesteś, a my o tobie zapomnieliśmy.
An: to ja lepiej zajmę się śniadaniem, Zayn chcesz?
Z: tak i zrób Niallowi chłopak cię polubi.
N: z chęcią zjem.

Ruszyłaś w stronę kuchni i zaczęłaś smażyć naleśniki, zrobiłaś ich chyba tonę. Nie tylko wy we trójkę je zjedliście, ale i pozostała część chłopaków. Po śniadaniu każdy poszedł robić co innego tylko ty i Zayn zostaliście siedząc na tarasie przy stole.

- to co robimy coś czy się zmywamy i przychodzimy na gotowe?
- a możemy ich zostawić, żadne nieszczęście albo coś się nie stanie?
- Liam nad nimi czuwa, nie masz o co się martwić.
- no to ja się tylko ubiorę.
- rzeczy masz przy kominku, a ja czekam przy samochodzie.

Po chwili ubrana stałaś w progu domku i przez jakiś czas przyglądałaś jak chłopacy rozmawiali między sobą, co chwilę było słychać ich urocze śmiechy. Gdy Zayn cię zauważył uśmiechnęłaś się od ucha do ucha i poszłaś w jego kierunku.

Lou: jak zawsze coś do roboty Malik ucieka.
Z: oj już nie użalaj się nad sobą.
An: zawsze możemy zostać.
Z: nie, nie chcesz z nimi organizować imprezy.
H: dzięki, tacy źli to my nie jesteśmy.
Z: ale wyjdzie na to, że jak zawsze zabierzecie się za organizację godzinę przed, a po dwudziestu minutach stwierdzicie, że trzeba się wypindrzyć.
L: tylko ty tak robisz.
Z: ciii.. my już jedziemy.

*w samochodzie*
- to co zawieziesz mnie, a potem po mnie przyjedziesz?
- dokładnie tak, chyba o 5 p.m. będziesz gotowa?
- szmat czasu, uwierz mi będę zrobiona na bóstwo.

Dalej jadąc samochodem śpiewaliście wspólnie piosenki, które leciały w radiu. Gdy podjechaliście pod dom, Zayn wysiadł z samochodu i jak na dżentelmena przystało otworzył ci drzwi. Chciałaś mu się odwdzięczyć za cały wczorajszy dzień i wieczór, pocałowałaś go bardzo namiętnie, akurat jak się całowaliście do domu wracała Adrianna

Ad: nono, gołąbeczki sobie gruchają, to ja wam nie przeszkadzam.
An: nie przeszkadzasz nam, ja właśnie już idę .
Z: cześć słońce, to o piątej będę.
*Zayn odjechał*
Ad: czyli ty też będziesz na tej całej imprezie, tak?
An: tak.
Ad: i książę na białym koniu, ubrany zapewne jak bóg seksu przyjedzie swoim czarnym mercedesem.
An: liczysz na podwózkę?
Ad: nie, bo Harry ma przyjechać po mnie.

Weszłyście do mieszkania, pierwsze co to skierowałaś się pod prysznic, był 12 miałaś jeszcze trochę czasu. Usiadłaś w kuchni przy stoliku, napiłaś się kawy i przeglądałaś najpierw pocztę, a potem nowe wydanie Vouge. Tak bardzo cię to wszystko pochłonęło, że o 3 p.m. się zorientowałaś i zaczęłaś szykować na imprezę. Znowu wzięłaś szybki prysznic, wysuszyłaś włosy i ubrałaś szlafrok, następnie ślęczałaś przed szafą zastanawiając w co się ubrać.

piątek, 11 stycznia 2013

Rozdział 9.

On chciał zadać ci pytanie, na które twoje serce czekało od tamtego wydarzenia na imprezie, ale zamiast przejść do tego to długo owijał w bawełnę.

-ostatnio jesteśmy ze sobą bardzo blisko, co napawa mnie ogromnym szczęściem, ale chciałbym tego szczęścia doświadczyć jeszcze więcej, więc mam takie pytanie, czy zechciałabyś żebyśmy spróbowali być razem?
- zaskoczyłeś mnie, nie wiem czego chcę. moje serce chce ciebie, ale rozum mi mówi, że warto poczekać, boże gadam głupoty nigdy nie kieruję się rozumem, trzeba spróbować.

Pocałowałaś go w usta, a następnie się w niego wtuliłaś, chciałaś zasnąć, bo byłaś bardzo zmęczona, ale to wszystko nie dawało ci spokoju. Miałaś wyrzuty sumienia, że tak szybko pozbierałaś się po ostatnim rozstaniu, a jeśli ten też ciebie zostawi. Te wszystkie myśli krążyły ci w głowie. Nie mogłaś zasnąć, przewracałaś się z boku na bok, aż w końcu obudziłaś Zayna.

-kochanie wszystko w porządku?
-tak, tylko jakoś spać nie mogę, to chyba dlatego, że jesteśmy na zupełnym odludziu.
-jak chcesz to możemy teraz wracać do Londynu.
-daj spokój tutaj jest dobrze.
-jest dobrze a spać nie możesz. chodź przytul się, zawsze możemy porozmawiać.

Przegadaliście w taki o to sposób całą noc i zasnęliście dopiero o 7. Dość szybko obudził was dzwonek do drzwi.

- Zayn, kto to może być?
- nie mam pojęcia, otworzę to zobaczę - powoli się podnosi - a gdzie moje rzeczy?
- nie wiem, tam gdzieś w kącie.

*oczami Zayna* 

Ciekawe kto nam zawraca głowę o tej porze, jak do będzie jakiś głupi żart to zabiję. Otwierając drzwi ujrzałem przede mną tych czterech debili, co zwą się moim braćmi od kilku lat.

Z: co w tu robicie? mówiłem, że ja zajmuję domek.
H: siema stary, ale dzisiaj jest nasz doroczna impreza nad jeziorem.
Z: cholera, zapomniałem. to wejdźcie, ale pod żadnym pozorem nie wchodźcie na górę, proszę

W tej chwili oddaliłem się od chłopaków i pobiegłem szybko do mojej sypialni, ale za moimi plecami słyszałem głos Louisa jak mówił do chłopaków, że dziki seks był w nocy. Szybko wbiegłem do sypialni, a tam spała naga Anto.

- kochanie, obudź się. chwilowa zmiana planów.
- jeszcze pięć minut mamo.
- ale musisz teraz wstać, tam na dole jest czterech chłopaków, których ledwo znasz.
- a możesz mi to wytłumaczyć?
- dzisiaj jest nasza doroczna impreza nad jeziorem i już przyjechali, żeby wszystko przygotować, a ja kompletnie o tym zapomniałem, więc ubierz się i zejdź do nas na dół i radzę ci się pośpieszyć, bo jak chcesz zjeść śniadanie, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że Niall zaraz wszystko zje.
- dobra, to daj mi pięć minut, a będę gotowa.

*moimi oczami*

No to fajnie się urządziłam, zaraz będą gadać co my tu robiliśmy. Dobra, nie ma co, trzeba się ubrać. Kurczę, moje ciuchy są na dole, pozostaje założyć mi bluzkę Zayna, a na dresy za gorąco. Trudno poświęcę im tym co mam najlepsze. 

Szybko nałożyłaś na siebie jego bluzkę, była akurat zakrywająca twoją pupę i związałaś włosy w koka, i poszłaś na dół.

_____________

wychodzi na to, że teraz zawsze będę pisać w piątki. teraz trzeba trochę spowolnić akcję, ponieważ około 20 rozdziału pojawi się taki wątek na którym będzie opierać się cały blog. xoxo

 

piątek, 4 stycznia 2013

Rozdział 8.

A potem to już 'sex now'. Byliście tacy szczęśliwi i niezależni od świata, który biegł. Byliście  w sobie zakochani. Leżeliście nago na trawie przykryci tylko kocem. Odpoczywałaś na jego klatce piersiowej wsłuchując się w rytm bicia jego serca. Byłaś taka spokojna wiedząc, że masz obok siebie chłopaka swoich marzeń. Czułaś się po prostu spełniona.

Przypadkiem udało ci się usnąć, a Zayn nie chciał cię budzić. Więc leżeliście tak bezczynnie do wieczora. Nagle obudziły cię delikatne kropelki na twarz. W skrócie mówiąc obudził cię deszcz.
Z: musimy się zbierać, to chyba twoje rzeczy - mówił nie odrywając od ciebie wzroku - masz takie idealne ciało, mógł bym je podziwiać godzinami.
An: już nie przesadzaj, lepiej się pośpiesz bo znowu ci się rozwalą włosy. *śmiech*
Z: widzę, że komuś się śpiesz bardzo do domu. 
An: mi się nigdzie nie śpieszy tylko nie chcę tutaj moknąć.
Z: to mam pomysł, zostaniemy w domku, coś tam do jedzenia nam zostało zjemy na kolacje i na śniadanie też coś się znajdzie. otworzymy wino i obejrzymy jakiś film z naszej biblioteczki.
An: to ten dom jest waszej piątki?
Z: tak, kupiliśmy go kiedyś, już nie jedną imprezę wytrzymał. dobre wspomnienia mam z nim, a teraz będę miał jeszcze lepsze.
An: jak zwykle mi słodzisz kotku.
Z: czyli oficjalnie jesteśmy razem ?
An: no nie wiem, wszystko zależy od dzisiejszej nocy - mówiąc to zmierzyłaś go wzrokiem z góry na dół i poszłaś w samej bieliźnie w stronę domku.

Wchodząc po schodach jak zwykle delikatnie ruszałaś pupą co wzbudzało u Zayna pożądanie. Chciałaś być jak najbardziej zmysłowa bo wiedziałaś, że to wyjątkowy wieczór. Wieczór przełomu. Nigdy wcześniej nie byłaś z chłopakiem ledwo go znając, ale wiedziałaś, że twój brat jemu ufa i jest to godny chłopak do ulokowania uczuć.

Zayn przyniósł ci jakieś dresy i koszulkę jako piżamę. Usiedliście na kanapie. On wyciągnął butelkę wina i włączył jakąś spokojną, melancholijną muzykę. Czasem lubiłaś takiej posłuchać, bo dobrze się przy niej rozmawia. Sącząc wino rozmawialiście o wszystkim przez kilka godzin dzięki temu mogłaś go jeszcze bardziej poznać. Potem obejrzeliście 'Pretty Woman' , uwielbiałaś ten film. Był tak piękną historią o miłości, że zawsze mając złamane serce do niego wracałaś, ale tym razem to był wyjątek. Podczas napisów usnęłaś na jego ramieniu. Wtedy wziął cię jak najdelikatniej umiał na ręce i zaniósł do sypialni, ale ty się wybudziłaś ze snu.
An: czyli tak kończymy dzisiejszy dzień?
Z: a masz jakieś inne propozycje?
An: nie odpowiadaj pytaniem na pytanie. owszem mam jedną bardzo szczególną, już nawet jesteśmy bardzo w tym doświadczeni.

Rzuciłaś się na niego jak napalona. Nie chciałaś czekać i bawić się w jakąś głupią grę wstępną. Owijać w bawełnę, albo coś w tym stylu po prostu przeszłaś do konkretu. Ściągnęłaś koszulkę i rzuciłaś ją w kąt potem już leciał kolejne część waszej garderoby. Zayn był taki czuły jak to robił. Miałaś do niego pełne zaufanie. Położyłaś się na plecach i czekałaś aż on zrobi ci dobrze. Była to tak rozkoszna chwila, że przypomniały ci się twoje najlepsze wakacje w życiu jakie spędziłaś. Tak bardzo tęskniłaś za gronem rodzinnym, ale w tym momencie działy się inne rzeczy. Ni stąd ni zowąd, Zayn położył się i powiedział: 'wskakuj mała, teraz ty się staraj' po prostu kazał ci go ujeżdżać.Po długim czasie różnych kombinacji opadliście swobodnie na łóżko, a on zadał ci pytanie:...

_________

nie wiem czy pisałam, ale moim postanowieniem noworocznym jest pisanie tutaj chociaż raz w tygodniu. jak widzicie wszystko się w miarę szybko, ale nie martwcie się pomysł mi się długo nie wyczerpie, bo z czasem pojawią się nieprzewidywane komplikacje. xoxo

poniedziałek, 31 grudnia 2012

Rozdział 7.

Ten nieśmiały pocałunek przemienił się w zmysłowe zbliżenie. Na jego twarzy pojawiło się ogromne szczęście, ale na twojej jednak zakłopotanie.
An: przepraszam, to nie tak miało być.
Z: mi się bardzo podobało - na twojej twarzy pojawiały się coraz większe rumieńce.
An: no skoro tak, to może kiedyś to powtórzymy. Gdzie mnie zabierasz ?
Z: niespodzianka.
An: nie lubię niespodzianek, mój brat mi zniszczył psychikę swoją  niespodzianką.
Z: to znaczy?
An: w moje urodziny, kazał mi zamknąć oczy i stwierdził, że to będzie niespodzianka, była owszem, ale bardzo nieudana. Kupił mi węża na urodziny.
Z: nie martw się, nie będzie żadnych węży.
An: chyba mogę ci zaufać.

Jechaliście jakąś leśną drogą. Było bardzo ciepło, świeciło mocno słońce. Jechaliście czarnym kabrioletem. Czułaś powiew letniego wiatru we włosach. Chciało ci się śmiać jak patrzyłaś na rozwiane włosy Malika i jego grymas na twarzy. Dojechaliście na miejsce, był to mały domek letniskowy nad jeziorem.

Z: jesteśmy na miejscu.
An: jesteś pewien, że nie ma tu węży?
Z: sprawdzałem, trochę zaufania do mnie.
An: dobrze, dobrze. Lepiej popraw sobie włosy bo ci się rozwaliły.
Z: ciiiiiiiiii... chodź do domku
An: to jest jakaś prośba z podtekstem?
Z: mówiłem trochę zufania.
An: już siedzę cicho i nic nie mówię.
Z: no to chodź.

Weszliście do domku, był bardzo nowocześnie urządzony. Z salonu było wejście na taras, a z tarasu były schody wprost prowadzące nad jezioro. 

An: Uroczy widok.
Z: a teraz poczekaj chwilę przyniosę coś z samochodu.
An: proszę nie zostawiaj mnie tu samej - powiedziałaś to za późno, bo on już zniknął z twojego pola widzenia.
po chwili Z: już jestem, czemu jesteś taka wystraszona?
An: bo mnie tu samą zostawiłeś, a trochę się boję, bo nie ma tu żadnej żywej duszy.
Z: przepraszam, ale to bezpieczna okolica. Tutaj mam trochę jedzenia. Jemu ty czy na plaży ?
An: na plaży.
Z: to chodź wezmę tylko jakiś koc z sypialni.

Poszliście na plażę. Rozłożyliście tam czerwony koc w kratę, rozłożyliście całą zawartość koszyka i delektowaliście się lunchem na łonie natury. Nagle w jednym momencie sięgnęliście po sok. Wasze dłonie się spotkały w jednym miejscu. Wasz wzrok skupił się na sobie. Patrzyliście sobie głęboko w oczy. A potem to już....

________

CDN, no cóż mam zarąbisty pomysł na dalej. może będzie +18. a więc ja wam życzę pomyślności w nowym roku, i wspomnę wam, że jednym z moich postanowień jest blog. mam zamiar w przyszłym roku częściej tu zaglądać. xoxo HAPPY NEW YEAR