piątek, 11 stycznia 2013

Rozdział 9.

On chciał zadać ci pytanie, na które twoje serce czekało od tamtego wydarzenia na imprezie, ale zamiast przejść do tego to długo owijał w bawełnę.

-ostatnio jesteśmy ze sobą bardzo blisko, co napawa mnie ogromnym szczęściem, ale chciałbym tego szczęścia doświadczyć jeszcze więcej, więc mam takie pytanie, czy zechciałabyś żebyśmy spróbowali być razem?
- zaskoczyłeś mnie, nie wiem czego chcę. moje serce chce ciebie, ale rozum mi mówi, że warto poczekać, boże gadam głupoty nigdy nie kieruję się rozumem, trzeba spróbować.

Pocałowałaś go w usta, a następnie się w niego wtuliłaś, chciałaś zasnąć, bo byłaś bardzo zmęczona, ale to wszystko nie dawało ci spokoju. Miałaś wyrzuty sumienia, że tak szybko pozbierałaś się po ostatnim rozstaniu, a jeśli ten też ciebie zostawi. Te wszystkie myśli krążyły ci w głowie. Nie mogłaś zasnąć, przewracałaś się z boku na bok, aż w końcu obudziłaś Zayna.

-kochanie wszystko w porządku?
-tak, tylko jakoś spać nie mogę, to chyba dlatego, że jesteśmy na zupełnym odludziu.
-jak chcesz to możemy teraz wracać do Londynu.
-daj spokój tutaj jest dobrze.
-jest dobrze a spać nie możesz. chodź przytul się, zawsze możemy porozmawiać.

Przegadaliście w taki o to sposób całą noc i zasnęliście dopiero o 7. Dość szybko obudził was dzwonek do drzwi.

- Zayn, kto to może być?
- nie mam pojęcia, otworzę to zobaczę - powoli się podnosi - a gdzie moje rzeczy?
- nie wiem, tam gdzieś w kącie.

*oczami Zayna* 

Ciekawe kto nam zawraca głowę o tej porze, jak do będzie jakiś głupi żart to zabiję. Otwierając drzwi ujrzałem przede mną tych czterech debili, co zwą się moim braćmi od kilku lat.

Z: co w tu robicie? mówiłem, że ja zajmuję domek.
H: siema stary, ale dzisiaj jest nasz doroczna impreza nad jeziorem.
Z: cholera, zapomniałem. to wejdźcie, ale pod żadnym pozorem nie wchodźcie na górę, proszę

W tej chwili oddaliłem się od chłopaków i pobiegłem szybko do mojej sypialni, ale za moimi plecami słyszałem głos Louisa jak mówił do chłopaków, że dziki seks był w nocy. Szybko wbiegłem do sypialni, a tam spała naga Anto.

- kochanie, obudź się. chwilowa zmiana planów.
- jeszcze pięć minut mamo.
- ale musisz teraz wstać, tam na dole jest czterech chłopaków, których ledwo znasz.
- a możesz mi to wytłumaczyć?
- dzisiaj jest nasza doroczna impreza nad jeziorem i już przyjechali, żeby wszystko przygotować, a ja kompletnie o tym zapomniałem, więc ubierz się i zejdź do nas na dół i radzę ci się pośpieszyć, bo jak chcesz zjeść śniadanie, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że Niall zaraz wszystko zje.
- dobra, to daj mi pięć minut, a będę gotowa.

*moimi oczami*

No to fajnie się urządziłam, zaraz będą gadać co my tu robiliśmy. Dobra, nie ma co, trzeba się ubrać. Kurczę, moje ciuchy są na dole, pozostaje założyć mi bluzkę Zayna, a na dresy za gorąco. Trudno poświęcę im tym co mam najlepsze. 

Szybko nałożyłaś na siebie jego bluzkę, była akurat zakrywająca twoją pupę i związałaś włosy w koka, i poszłaś na dół.

_____________

wychodzi na to, że teraz zawsze będę pisać w piątki. teraz trzeba trochę spowolnić akcję, ponieważ około 20 rozdziału pojawi się taki wątek na którym będzie opierać się cały blog. xoxo

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz